„Hania szyje” – odwiedziny kuriera

mały chłopiec w białej dresowej bluzie z kapturem

„Hania szyje” – odwiedziny kuriera

To znowu ja, Wasza ulubiona dwuletnia blogerka, Hania.

Ostatnio, chyba skończyłam na moim tosterze, prawda? W każdym razie jeszcze Wam powiem tylko, że mój toster jest super! Robię ciągle w nim tosty. Mój tata zawsze jak wstaje rano, a lubi sobie pospać mówi „Hanczorku, dasz mi tosta i kawkę?”. Lubię robić różne przysmaki w swojej kuchni. Mama ma troszkę większą niż moja, ale myślę, że robimy w swoich kuchniach tak samo dobre potrawy i tak samo dużo. Ja tu się Wam rozgaduje na temat mojego tostera, a przecież mam Wam do opisania świetną historię!

 

Mianowicie, chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o tym jak zaczęli do nas przyjeżdżać panowie…, ale to nie byle jacy panowie. Rodzice nazywali ich kurierami, ale muszę przyznać, że nie słyszałem nigdy, żeby ktoś miał tak śmiesznie na imię. Nic dziwnego, mam dopiero dwa latka. W każdym razie byli super, bo ciągle przywozili nam prezenty. Wielkie, ogromne. Wydaje mi się, że to były dla mnie prezenty, bo jak mama, albo tata otwierali przesyłkę to wyjmowali ubranie, bardzo podobne do tego co narysowała moja mama na tym rysunku co pokazywała w szwalni pani konstruktorce i mówili żebym przymierzyła. Trochę mi było niezręcznie pytać, ale ja wiedziałam, że to dla mnie. Mierzyłam ubranka i biegałam jak wariatka, a to do okna i z powrotem, a to chowałam się za naszą zieloną kanapą i kazałam siebie szukać. Śmiechu w domu z tego powodu było co niemiara.

 

W domu to w ogóle często są różne śmieszne sytuacje. Najczęściej, kiedy bawię się z moim bratem Jasiem. Chociaż muszę przyznać, że tata też ma ciekawe pomysły, które nie zawsze przypadają do gustu mojej mamie. Mi akurat one się od razu bardzo podobają, a po czasie i mama się do nich przekonuje.

W każdym razie, przyjechała do nas pierwsza przesyłka. Wydaje mi się, że była to szczególna paczka, ponieważ nawet tata przyjechał z pracy, żeby ją obejrzeć. Były to bluzy oraz spodnie. Bluzy oraz spodnie w sklepie mojej mamy są w trzech kolorach, więc ja, jako domowa modelka moich rodziców, mierzę każdy rodzaj. Wygląda to mniej więcej tak. Mama prosi mnie, żebym podeszła do niej, potem zakłada mi jakieś ubranie, chwilę trwa, kiedy obracam się w lewą i prawą stronę, a potem mama chce mi założył inny model lub kolor, a ja jej w tym czasie uciekam. Moja mama to ma często stalowe nerwy do mnie, ale najważniejsze, że nawet jak trochę rozrabiam to ona się uśmiecha. Po tym jak już udało się przymierzyć wszystkie ubranka, rodzice rozmawiali ze sobą o czymś chyba istotnym. Dlaczego wiem, że to jest coś istotnego? Bo zawsze tak jest, kiedy tata stoi już z kluczykami do auta w ręku, ale jeszcze nie wychodzi z domu tylko rozmawia o czymś z mamą. W końcu, po wyjściu taty, mama wzięła kartkę, miarkę, taką jaką widziałam u pani konstruktorki i zaczęła mierzyć ubranka. Mama miała poważną minę przy tym, więc postanowiłam, że tym razem dam jej chwilę spokoju. Tata był już w pracy, a Jaś był w szkole, więc musiałam radzić sobie sama, ale nie było źle, bo w tle leciała muzyka z mojej playlisty, a ja siedziałam grzecznie na swojej macie z zabawkami. Po czasie, od tego całego zamieszania, zgłodniałam więc zrobiłyśmy sobie krótką przerwę. Mama w swoich zabawach z miarką, a ja w zabawie na macie. Wspólnie z mamą zjadłyśmy owoce. Bardzo lubię jeść owoce. Rodzice mi powtarzają, że dobrze jest je jeść, bo mają witaminy. Nie wiem jeszcze co to jest, ale skoro rodzice uśmiechają się przy tym to znaczy, że to coś dobrego, więc jem. Chociaż jakbym miała powiedzieć co najbardziej mi smakuje to nie licząc pomidorówki, którą sama robię w mojej kuchni to chyba najbardziej lubię biszkopty i takie ciasteczka literki.

Ze szkoły wrócił Jasiu, mama mu pokazywała wszystkie ubranka, które tego dnia do nas przyjechały. Bardzo mu się podobały nasze nowe ubrania. Gdyby był taki malutki jak ja to pewnie też miałby takie same dresy, ale Jasiu już ma 10 lat, więc jest dorosły, chociaż mama mu często mówi, że do dorosłości jeszcze mu trochę brakuje i żeby cieszył się młodością. Pewnie wie co mówi, bo tata często mówi „Jejku, ale chciałbym tak się wrócić do czasów jak chodziłem do przedszkola”. Chyba fajnie musiał mieć w przedszkolu, a niedługo czas na mnie, o czym też będę starała się Wam pisać.

 

Hania

 

Zacznij pisać i kliknij Enter aby wyszukać

Koszyk zakupowy

Brak produktów w koszyku.